Od
tamtego wydarzenia, minęły już 3 tygodnie. W tym czasie pogoda
prawie w ogóle się nie zmieniła i nadal obficie padał deszcz.
Większość zajęć, które zwykle odbywały się na dworze, zostało
odwołanych, z powodu niesprzyjającej pogody. Harry Potter w głębi
siebie bardzo cieszył się, że jak na razie, nie ma zajęć z
Quiddicha, gdyż od tygodnia czuł się znowu bardzo źle.
Nie odszyfrował jeszcze, dlaczego od czasu swoich urodzin czuł się tak okropnie, ale do tamtych śmiesznych bólów głowy dołączyły jeszcze nudności, nasilające się w dzień i częste omdlenia.
Nie odszyfrował jeszcze, dlaczego od czasu swoich urodzin czuł się tak okropnie, ale do tamtych śmiesznych bólów głowy dołączyły jeszcze nudności, nasilające się w dzień i częste omdlenia.
Jedno
z bardziej spektakularnych omdleń, miało miejsce na lekcji
Transmutacji, prowadzonej przez opiekunkę jego domu. Tego dnia
chłopak nie chciał w ogóle iść na lekcje, ale po długich
namowach swoich przyjaciół, zdecydował się w końcu pójść.
Oczywiście bardzo szybko tego pożałował, bo 15 minut po
rozpoczęciu lekcji, tak mocno zakręciło mu się w głowie, że o
mało co nie spadł z krzesła. Nauczycielka była bardzo wściekła,
że przeszkadza jej w prowadzeniu lekcji i kazała mu wyjść za
drzwi. Harry chciał wytłumaczyć, że to nie jego wina, lecz
McGonagall nie pozwoliła mu dojść do słowa. Chłopak więc
spakował swoje rzeczy i wstał ze swojego miejsca. Wolnym krokiem
podszedł do drzwi i już miał chwycić za klamkę, gdy nagle
pociemniało mu w oczach i zemdlał na oczach wszystkich. Obudził
się wprawdzie po kilku minutach, ale pani Pomfrey już została
poinformowana o jego wyczynie. McGonagall kazała zaprowadzić go do
skrzydła szpitalnego, ale zaprotestował i obiecał dojść tam o
własnych siłach. Oczywiście tego nie zrobił.
Harry nie żałował swojej decyzji, bo dobrze wiedział, że matrona nie pozwoliłaby mu tak szybko opuścić ambulatorium.
Teraz, gdy znowu czuł się okropnie, miał ochotę przeleżeć w łóżku cały dzień. Niestety mógł sobie pozwolić tylko na ominiecie pory śniadania, gdyż zaraz po nim miał lekcje Eliksirów, a Snape nie byłby zadowolony gdyby opuścił jego zajęcia, z których i tak był słaby.
Harry nie żałował swojej decyzji, bo dobrze wiedział, że matrona nie pozwoliłaby mu tak szybko opuścić ambulatorium.
Teraz, gdy znowu czuł się okropnie, miał ochotę przeleżeć w łóżku cały dzień. Niestety mógł sobie pozwolić tylko na ominiecie pory śniadania, gdyż zaraz po nim miał lekcje Eliksirów, a Snape nie byłby zadowolony gdyby opuścił jego zajęcia, z których i tak był słaby.
Nastolatek zadrżał na przypomnienie sobie pierwszego
szlabanu w tym roku szkolnym. Snape kazał mu czyścić sale po tym,
jak jednemu pierwszorocznemu wybuchł kociołek. Lepka, zielona i
bardzo śmierdząca maź, nie chciała się w ogóle usunąć. Musiał
bardzo się natrudzić, żeby doczyścić pomieszczenie, a zajęło
mu to aż 4 godziny. Na szczęście kolejne szlabany były już mniej
męczące, być może to dlatego, że Snape zrozumiał, że chłopak
już wystarczająco odpokutował, włamanie się do jego pracowni.
Gdy zostało mu już tylko 10 minut do rozpoczęcia lekcji, Harry pośpiesznie umył się i ubrał, po czym ruszył w stronę lochów. Droga była długa i niestety nastolatek spóźnił się na lekcję, co nie umknęło uwadze Snape'a.
Gdy zostało mu już tylko 10 minut do rozpoczęcia lekcji, Harry pośpiesznie umył się i ubrał, po czym ruszył w stronę lochów. Droga była długa i niestety nastolatek spóźnił się na lekcję, co nie umknęło uwadze Snape'a.
-
Pan Potter raczył zjawić się na mojej lekcji. Czyżbym musiał
pokłonić się Złotemu chłopcu, za to, że zaszczycił mnie swoją
obecnością...? - powiedział nauczyciel, krzyżując ręce.
- Przepraszam, sir. Zaspałem...
Nauczyciel zmierzył go wzrokiem i z irytacją w głosie rzekł:
- Siadaj! I dzisiejszym spóźnieniem, zarobił pan kolejny tydzień szlabanu. A teraz otwórzcie...
- Przepraszam, sir. Zaspałem...
Nauczyciel zmierzył go wzrokiem i z irytacją w głosie rzekł:
- Siadaj! I dzisiejszym spóźnieniem, zarobił pan kolejny tydzień szlabanu. A teraz otwórzcie...
Harry
westchnął w duchu. Już się zaczął cieszyć, że zostały mu
tylko dwa tygodnie szlabanu, a tu Snape dorzucił mu kolejny. Chłopak
dobrze wiedział, że za spóźnienie należy się kara, ale nie aż
taka duża.
Potter siedział na tej lekcji z Ronem i choć naprawdę uwielbiał przyjaciela, to wiedział, że tak samo jak on, Ron nie potrafił tworzyć eliksirów.
Po godzinie zmagań z przepisem, chłopacy poddali się, gdyż pewne było, że to coś, co uwarzyli, nie nadawało się do niczego. Trochę bali się reakcji Snape'a, bo ten właśnie zaczął przechadzać się po klasie i sprawdzać postępy w gotowaniu mikstur. Sama receptura nie była jakoś skomplikowana, ale Ron w dodał jeden składnik o wiele za wcześniej i niestety całość nadawała się już tylko do wyrzucenia.
Potter siedział na tej lekcji z Ronem i choć naprawdę uwielbiał przyjaciela, to wiedział, że tak samo jak on, Ron nie potrafił tworzyć eliksirów.
Po godzinie zmagań z przepisem, chłopacy poddali się, gdyż pewne było, że to coś, co uwarzyli, nie nadawało się do niczego. Trochę bali się reakcji Snape'a, bo ten właśnie zaczął przechadzać się po klasie i sprawdzać postępy w gotowaniu mikstur. Sama receptura nie była jakoś skomplikowana, ale Ron w dodał jeden składnik o wiele za wcześniej i niestety całość nadawała się już tylko do wyrzucenia.
Severus
Snape podszedł do ławki Harrego i Rona, i po jego minie chłopacy
mieli pewność, że oberwie im się za zmarnowanie składników.
- Czy wy dwoje nie możecie zrobić jakiegoś eliksiru choć raz poprawnie...?! Czy to takie trudne, postępować według tego, co jest napisane w książce?! - warknął w ich stronę.
- A czy to nasza wina, że jest pan beznadziejnym nauczycielem?! - wymamrotał Ron.
Harry szturchnął go mocno łokciem, bo najwyraźniej rudzielec myślał, że nauczyciel go nie usłyszał, a Snape słyszał to bardzo wyraźnie.
- Minus 50 punktów od Gryffindoru, za impertynencję, panie Weasley. A ty Potter, na następnych zajęciach, usiądziesz z panną Granger.
Chłopcy do końca zajęć siedzieli bezczynnie. Ron zasnął i cicho pochrapywał, a Harry zaczął źle się czuć. Odliczał minuty do skończenia lekcji, ale jakby na złość, czas się prawie w ogóle nie zmieniał. Minuty dłużyły się i dłużyły, a lekcja przeciągała się niemiłosiernie.
Harry czuł robi mu się coraz bardziej słabo i chwycił w pośpiechu kant stołu, by mieć jakąkolwiek podporę. Jego głowa stawała się coraz cięższa, aż w końcu nastolatek zachwiał się tak mocno, że gdyby nie pomoc kogoś za nim, to spotkałoby go nieprzyjemne uderzenie o kamienną podłogę.
Wzrok mu się zamazał i nie mógł dostrzec, kto prawie przytula go do swej piersi. Było mu niezwykle wygodnie i prawie jęknął z zawodu gdy ciepło okalające jego plecy nagle zniknęło, a on sam został delikatnie położony na posadzce. Jego oczy, zasnute mgiełką, dostrzegły kilka głów pochylających się nad nim i jedną, profesora, górującą nad innymi.
Czuł chłód szkła, które Snape przystawił mu do ust. Z trudem przełknął zawartość fiolki i momentalnie zachciało mu się spać. Zastanawiał się, dlaczego kazano mu wypić coś, co tylko sprawiło, że odczuwał senność, ale nie mógł się nad tym dłużej zastanawiać, bo całkowicie zapadł w sen.
- Czy wy dwoje nie możecie zrobić jakiegoś eliksiru choć raz poprawnie...?! Czy to takie trudne, postępować według tego, co jest napisane w książce?! - warknął w ich stronę.
- A czy to nasza wina, że jest pan beznadziejnym nauczycielem?! - wymamrotał Ron.
Harry szturchnął go mocno łokciem, bo najwyraźniej rudzielec myślał, że nauczyciel go nie usłyszał, a Snape słyszał to bardzo wyraźnie.
- Minus 50 punktów od Gryffindoru, za impertynencję, panie Weasley. A ty Potter, na następnych zajęciach, usiądziesz z panną Granger.
Chłopcy do końca zajęć siedzieli bezczynnie. Ron zasnął i cicho pochrapywał, a Harry zaczął źle się czuć. Odliczał minuty do skończenia lekcji, ale jakby na złość, czas się prawie w ogóle nie zmieniał. Minuty dłużyły się i dłużyły, a lekcja przeciągała się niemiłosiernie.
Harry czuł robi mu się coraz bardziej słabo i chwycił w pośpiechu kant stołu, by mieć jakąkolwiek podporę. Jego głowa stawała się coraz cięższa, aż w końcu nastolatek zachwiał się tak mocno, że gdyby nie pomoc kogoś za nim, to spotkałoby go nieprzyjemne uderzenie o kamienną podłogę.
Wzrok mu się zamazał i nie mógł dostrzec, kto prawie przytula go do swej piersi. Było mu niezwykle wygodnie i prawie jęknął z zawodu gdy ciepło okalające jego plecy nagle zniknęło, a on sam został delikatnie położony na posadzce. Jego oczy, zasnute mgiełką, dostrzegły kilka głów pochylających się nad nim i jedną, profesora, górującą nad innymi.
Czuł chłód szkła, które Snape przystawił mu do ust. Z trudem przełknął zawartość fiolki i momentalnie zachciało mu się spać. Zastanawiał się, dlaczego kazano mu wypić coś, co tylko sprawiło, że odczuwał senność, ale nie mógł się nad tym dłużej zastanawiać, bo całkowicie zapadł w sen.
Severus
przyglądał się bardzo dokładnie młodemu Potterowi. Coś w
zachowaniu nastolatka mu się nie podobało. Zauważył to już na
początku roku. Najpierw to dziwne włamanie do gabinetu. Nie było
to nic, co nie zdarzyło się już wcześniej, ale fakt, że Gryfon
znajdował się w tym stanie, było zastanawiające.
Od
tamtego wieczoru spoglądał na nastolatka coraz częściej.
Zauważył, chyba jako jedyny, jego z dnia na dzień coraz bardziej
podkrążone oczy. Same ruchy chłopaka były jakby wymęczone i
widać było, że niektóre czynności sprawiają mu wręcz ból.
Mimo
woli Severus Snape zaczął martwić się o Harrego Potter'a. Nie
nienawidził chłopaka, ale nie oznaczało to, że nagle zaczęło mu
na nim zależeć. No, ale skoro nikt inny nie zauważył tych
anomalii w zachowaniu Pottera, to on musiał się dowiedzieć, co
takiego się dzieje.
Na
śniadaniu znowu nie widział Złotego chłopca, co zdarzało się
ostatnio coraz częściej. Severus zaczął się zastanawiać, czy
naprawdę otaczają go tylko kretyni, którzy w ogóle tego nie
widzą. Był zły, że nawet Albus nic sobie z tego nie robi i bez
najmniejszych wyrzutów, z zapałem wcina kanapki z masłem
orzechowym i galaretką.
Zaczął
martwić się jeszcze bardziej, gdy po rozpoczęciu lekcji, nie
zauważył nigdzie Gryfona. Prawie zaczął panikować, a był
człowiekiem raczej spokojnym, lecz nagle Harry wszedł do klasy,
lekko zdyszany, ale bez żadnych obrażeń. Ulga, którą poczuł
Severus, była nie do opisania, a w zamian za takie strasznie
nauczyciela, dał Potter'owi tygodniowy szlaban.
Ciężko mu było przyznać się przed samym sobą, ale czuł się o wiele lepiej, kiedy Potter siedział wieczorem u niego na szlabanie. Wtedy Snape mógł go jeszcze bardziej uważnie obserwować, co weszło mu już totalnie w nawyk.
Ciężko mu było przyznać się przed samym sobą, ale czuł się o wiele lepiej, kiedy Potter siedział wieczorem u niego na szlabanie. Wtedy Snape mógł go jeszcze bardziej uważnie obserwować, co weszło mu już totalnie w nawyk.
Młody
Weasley doprowadzał Severusa do szału swoją ignorancją i ogromną
głupotą. Przez całą swoją karierę nauczyciel nie miał żadnego
ucznia, tak tępego jak najmłodszy syn Weasley'ów. Nic nie robił
na wszystkich lekcjach i jeszcze miał czelność pyskować. Snape
musiał przenieść Harrego do kogoś bardziej kompetentnego niż Ron
Weasley, a panna Granger była wręcz idealna osobą.
Nauczyciel
eliksirów powrócił do oglądania uczniowskiej pracy, ale kątem
oka wciąż obserwował Potter'a. W pewnym momencie zauważył jego
dziwny ruch i gdyby nie wrodzony refleks Severusa, chłopak uderzyłby
w kamienny parkiet.
Harry
wyglądał w tamtej chwili bardzo źle i dla jego bezpieczeństwa,
nauczyciel przywołał eliksir z jednej z szafek. Chłopak
potrzebował porządnie się wyspać, bo najprawdopodobniej to
dlatego jego stan był tak zły. Wypił posłusznie eliksir Słodkiego
snu, choć tak naprawdę chyba nie do końca zdawał sobie z tego
sprawę.
Severus
odprawił resztę klasy i zadał długie wypracowanie na następną
lekcję. Gdy już wszyscy opuścili salę, Snape wziął nastolatka
na ręce i już miał za pomocą sieci Fiu przenieść się do
Skrzydła szpitalnego, ale do głowy wpadł mu lepszy pomysł.
Podszedł do pustej ściany i przyłożeniem różdżki otworzył
tajemne przejście, prowadzące do jego prywatnych kwater.
Na
miejscu położył Gryfona na swoim łóżku, obitym czarną satynową
pościelą. Okrył go puszystym kocem, po czym podszedł do kominka,
znajdującego się w salonie i rozpalił ogień. Chłód lochów
został zastąpiony przyjemnym ciepłem. Z kominka dochodziło
miękkie światło i rozświetlało kwatery.
Severus
lubował się w kolorach swojego domu, jak i w wspaniałej czerni.
Całe jego lokum zachowane było w tych właśnie kolorach. Salon, w
całości pokrywał ciemnozielony dywan z srebrnymi nićmi, a
wszystkie meble były koloru głębokiej czerni. Ściany w całych
komnatach zachował swoją surowość, dzięki pozostawieniu ich w
naturalnym kamiennym stanie. W salonie i sypialni stały dwa
marmurowe kominki, a każde świeczniki były zrobione z prawdziwego
srebra. Jedynym elementem całkowicie kojarzącym się z jego domem
były klamki we wszystkich drzwiach. Miały one bowiem kształt węża,
były w całości srebrne z szmaragdowymi oczami. Wbrew pozorom było
to bardzo przytulne miejsce, a specjalny kącik w salonie z obitym
czarną skórą fotelem i szafą pełną książek, był absolutnie
ulubionym miejscem Severusa.
Właśnie
tam skierował się Snape i postanowił poczekać, aż obudzi się
chłopak. A żeby pozbyć się nadmiaru czasu, chwycił do rąk swoją
ulubioną mugolską powieść, o najbardziej znanym wampirze świata.
Nie
pociągają mnie hulanki, ani zabawy, czy inne swawole, nie tęsknię
za słońcem, nie potrzeba mi ani blasku, ani światła. A mojego
serca, któremu już tęskno do krainy umarłych, już nic nie jest w
stanie pocieszyć. Kocham szarość, mrok i ciemność nocy, lubię
być sam, a za najodpowiedniejsze towarzystwo uznaję własne myśli.
Severus
niejako utożsamiał się z Hrabią. Tak jak on był bardzo samotny i
nieszczęśliwy, choć wszystko ukrywał za maskami złości,
szyderstwa i wyniosłości. Już dawno zamknął swoje serce, w
obawie przed zawodem i bólem, bo tak naprawdę był mało odporny na
ból serca. Kiedyś kochał, ale było to tak dawno, że prawie
zapomniał jakie to wspaniałe uczucie. Jedyne co pamiętał to ból
odrzucenia, gorycz porażki i wielki zawód samym sobą. Stracił
wiarę w siebie i to być może na zawsze.
Severus
pozwolił by jedna samotna łza spłynęła po jego policzku i chwilę
później mocnym, nerwowym ruchem ją starł. Już dość uronił łez
za młodu i teraz na starość, nie chciał więcej tego robić. Choć
czasem zdarzały się chwile, gdy wszystko do niego wracało i wtedy
było mu tak strasznie źle. Na szczęście zawsze mógł się wyżyć
na jakiś głupich Puchonach albo Gryfonach, co zawsze poprawiało mu
humor.
Mężczyzna
przerwał swoje rozmyślanie, gdy usłyszał jak chłopak zaczyna się
budzić. Podszedł do wejścia do sypialni i pstryknięciem palców
rozpalił w środku wszystkie pochodnie.
Harry
popatrzył na niego trawionym przez chorobę wzrokiem i momentalnie
stał się dziwnie blady. Severus wiedział co to oznacza i szybko
otworzył Potter'owi drzwi do łazienki.
Chłopak
bardzo szybko wbiegł do środka i zwrócił wszystko co trzymał w
żołądku, a chwilę później nauczyciel podał mu zioła na
uspokojenie go, co przyjął z ogromną wdzięcznością.
-
Jak długo jesteś chory? - spytał poważnie Snape, pomagając
Harremu dojść z powrotem do łóżka.
- Od wypadku w pana pracowni wszystko się tylko pogarsza – powiedział, umiejscawiając się wygodniej w pościeli. - Co rano mam mdłości i ogólnie czuję się coraz gorzej.
- Być może to skutek twojej kąpieli, w tych wszystkich eliksirach. Musze sprawdzić, które z nich to spowodowało i zrobić potrzebne antidotum. To chwile potrwa, więc musisz tu trochę posiedzieć.
Chłopak pokiwał głową, a Severus od razu zaczął rzucać na niego różne zaklęcia. Najpierw te całkowicie standardowe, których używa pani Pomfrey u ambulatorium. Niestety niczego przydatnego się nie dowiedział. Harry ostatnio musiał źle sypiać, bo badanie wykazało wielkie przemęczenie, dodatkowo potrzebował witamin i miał poważną niedowagę, o której trzeba poinformować nauczycieli. Po skończeniu tych badań, wziął z półki swoje notatki i zaczął rzucać po kolei każde zaklęcie.
W pewnym momencie przez jego twarz przebiegł wyraz całkowitego przerażania, co nie umknęło uwadze Harrego.
- Profesorze? Czy coś jest nie tak...? - spytał ze strachem.
Podskoczył i uderzył głową o ramę łóżka, gdy profesor gwałtownie wybiegł z pomieszczenia.
Severus jak najszybciej pobiegł do gabinetu, aby się upewnić. Nie wiedział, jak mógł TO przeoczyć. Wpadł do środka i spojrzał na półkę i faktycznie nie było jej tam... Nie było jej też w tych które roztrzaskały się na podłodze.
- To niemożliwe... - wyszeptał w przestrzeń i opadł na kolana, chowając głowę w ramionach.
- Od wypadku w pana pracowni wszystko się tylko pogarsza – powiedział, umiejscawiając się wygodniej w pościeli. - Co rano mam mdłości i ogólnie czuję się coraz gorzej.
- Być może to skutek twojej kąpieli, w tych wszystkich eliksirach. Musze sprawdzić, które z nich to spowodowało i zrobić potrzebne antidotum. To chwile potrwa, więc musisz tu trochę posiedzieć.
Chłopak pokiwał głową, a Severus od razu zaczął rzucać na niego różne zaklęcia. Najpierw te całkowicie standardowe, których używa pani Pomfrey u ambulatorium. Niestety niczego przydatnego się nie dowiedział. Harry ostatnio musiał źle sypiać, bo badanie wykazało wielkie przemęczenie, dodatkowo potrzebował witamin i miał poważną niedowagę, o której trzeba poinformować nauczycieli. Po skończeniu tych badań, wziął z półki swoje notatki i zaczął rzucać po kolei każde zaklęcie.
W pewnym momencie przez jego twarz przebiegł wyraz całkowitego przerażania, co nie umknęło uwadze Harrego.
- Profesorze? Czy coś jest nie tak...? - spytał ze strachem.
Podskoczył i uderzył głową o ramę łóżka, gdy profesor gwałtownie wybiegł z pomieszczenia.
Severus jak najszybciej pobiegł do gabinetu, aby się upewnić. Nie wiedział, jak mógł TO przeoczyć. Wpadł do środka i spojrzał na półkę i faktycznie nie było jej tam... Nie było jej też w tych które roztrzaskały się na podłodze.
- To niemożliwe... - wyszeptał w przestrzeń i opadł na kolana, chowając głowę w ramionach.
Ciekawe się zaczyna :) Idę czytać dalej..!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwięc jednak Severus się martwi i zauważył, ze Harry ostatnio inaczej się zachowuje, a ta jego reakcja szlaban, bo straszy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hej,
OdpowiedzUsuńSeverus się jednak martwi i zauważył, że Harry ostatnio inaczej się zachowuje, a ta jego reakcja... szlaban, bo straszy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńjak widać, jednak Severus się martwi i zauważył, że Harry ostatnio inaczej się zachowuje, a ta jego reakcja boska... szlaban, bo straszy... haha
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest fantastyczny, jak widać Severus się martwi, zauważył, że ostatnio Harry ostatnio inaczej się zachowywuje... a to, szlaban bo straszy było boskie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Betway Casino - Dr. Maryland
OdpowiedzUsuńThe betway 상주 출장마사지 casino is owned and operated 강원도 출장마사지 by the Gila 이천 출장안마 River Indian Community. The casino was first opened in 1996. 구미 출장안마 The 경산 출장마사지 casino is owned and operated Rating: 3.8 · 5 reviews